top of page

    Everest, …już sama nazwa najwyższej góry ziemi stała się synonimem ogromnego wyzwania i niesamowitej przygody. Na szczycie staną co prawda nieliczni, ale już sam trekking w Parku Narodowym Sagarmatha i możliwość podziwiania smaganych wiatrem ośmiotysięczników przyciąga wielu miłośników górskich wypraw.

Większość z nich rozpoczyna himalajską przygodę od lotu malutkim samolotem do miejscowości Lukla. Sam przelot, a także lądowanie na jednym z najbardziej niebezpiecznych lotnisk świata dostarcza niesamowitych wrażeń. Dalej już musimy polegać wyłącznie na sile własnych mięśni i wydolności płuc, co wraz ze wzrostem wysokości staje się coraz bardziej istotne. Zdecydowana większość turystów wybiera trasę „prosto” do bazy pod Everestem, ja natomiast zdecydowałem się na znacznie dłuższy i trudniejszy szlak „Trzy Przełęcze”. Jak sugeruje sama nazwa oprócz wizyty w Bazie Pod Everestem szlak ten zakłada pokonanie trzech przełęczy; Kongma La - 5545m n.p.m., Cho La - 5420m n.p.m. oraz Renjo La - 5360m n.p.m. Niejako po drodze można zdobyć również trzy pięciotysięczniki. Pierwszy z nich, położony niedaleko miejscowości Dingboche, szczyt o trudnej nazwie Nangkartshang (5083m n.p.m.) stanowi idealny cel w ramach aklimatyzacji, która jest tak ważna w wysokich górach. Jestem przekonany, że właśnie rozważny początek wyprawy i prawidłowa aklimatyzacja pozwoliły mi na bezproblemowe pokonanie przełęczy oraz zdobycie Gokyo Ri - 5357m n.p.m. a także szczytu Kala Pattar o wysokości 5643m n.p.m.

Cała wyprawa jest oczywiście wyczerpująca fizycznie, ale przepiękne krajobrazy, karawany yaków oraz  spotykani po drodze ludzie na długo zapadają w pamięć i z nawiązką rekompensują wszystkie poniesione trudy. Pokonywanie własnych słabości oraz zdobywanie kolejnych szczytów daje niesamowitą satysfakcję i pobudza apetyt na więcej, dalej, …wyżej.

Zobacz też
bottom of page